Skip to main content

Całe szczęście, że coraz rzadziej spotykam się z tym pytaniem. Bo jak to się mówi: mądry Polak po szkodzie... a szkoda w tym przypadku: kosztowna i bolesna.

Klienci przychodzą do mnie z różnymi problemami, których można uniknąć dzięki doświadczeniu i tysiącom godzin spędzonych w terenie. Najczęstsze przypadki to:

  • kupiono działkę budowlaną o powierzchni 5000 m2, a po ustaleniu przez nas granic nieruchomości okazuje się, że działka ma 4500 m2,
  • kupiono działkę „budowlaną” obok której przebiega sieć gazowa wysokiego ciśnienia i działka ta znajduje się w strefie buforowej – oznacza to brak możliwości zabudowy,
  • Klienci chcieli zaoszczędzić na geodecie (no bo na kim) i postawili samodzielnie ogrodzenie od strony drogi publicznej – a ogrodzenie piękne, klinkierowe, z bramami elektrycznymi – tylko szkoda, że przekracza granice nieruchomości o 30 cm i trzeba je będzie rozbierać..,
  • geodeta ma wytyczyć budynek? Panie kierowniku my go wytyczymy za geodetę – słyszymy majstrów na budowie. A jaki rezultat? Budynek źle wytyczony, źle wybudowany i nieodebrany do użytkowania. A kogo ścigać skoro majster nie wpisał się do dziennika budowy, a mało tego pamięć zawodna bo nie przypomina sobie by tak powiedział..,
  • Klient ze szwagrem, przy stawianiu płotu przesunęli kamień graniczny. Sąsiad lubi porządek i zgłosił ten czyn karalny, bo zgodnie z art. 277 kodeksu karnego kto znaki graniczne niszczy, uszkadza, usuwa, przesuwa lub czyni niewidocznymi albo fałszywie wystawia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 i spotykają się w sądzie… już drugi rok…

Takich sytuacji można jeszcze bardzo dużo wymieniać, natomiast można ich uniknąć. Rozumiem, że oszczędności trzeba szukać, bo inflacja, bo o kredyt ciężko, bo  paliwo po 8.00 zł. Należy się tylko zastanowić czy z tak pozornych oszczędności nie wynikną jeszcze większe koszty. Niestety, życie pisze właśnie takie scenariusze, których później jestem świadkiem.

Właśnie dlatego zawsze proszę swoich Klientów, aby zadzwonili, umówili się na spotkanie, przedstawili problem i wysłuchali rozwiązań. Niejednokrotnie 10 minut konsultacji pozwalało zaoszczędzić czasochłonnych poprawek, straty pieniędzy czy sporu o powszechnie zwaną „miedzę z sąsiadem”. Wujek Google nie posiada uprawnień geodezyjnych (o których powiem więcej innym razem) i nie będzie w stanie wyjaśnić wszystkich zawiłości Prawa Geodezyjnego i Kartograficznego, a już na pewno nie wskaże idealnie skrojonych do problemu rozwiązań.

Należy zauważyć, że geodeta jest potrzebny na każdym etapie realizacji inwestycji. Od zakupu działki powstałej z podziału, wskazania przebiegu granic nieruchomości, sporządzeniu map do celów projektowych, wytyczenia budynku w terenie, aż po inwentaryzację powykonawczą w celu oddania obiektu do użytkowania. Ważne, żeby był to geodeta, a nie Pan Heniek który na studiach miał z miernictwa mocną czwórkę. Obojętnie czy wysoki, szczupły, łysy czy przygarbiony… ale geodeta uprawniony. W myśl powiedzenia: nie każdy chłop z widłami to Posejdon, tak geodeta, żeby móc pełnić samodzielne funkcje w dziedzinie geodezji i kartografii musi posiadać stosowne uprawnienia geodezyjne – o które warto spytać przed realizacją zlecenia.

Morał?

Korzystaj z usług specjalistów i ekspertów w określonej dziedzinie, tym bardziej jeżeli myślisz o życiowej inwestycji czy lokacie ciężko zarobionego kapitału. Zawsze można spróbować działać szybciej i taniej, ale czy skuteczniej i racjonalniej?